środa, 2 września 2015

Sceny wycięte

TRAoD 2 ver. 2 z początku zmierzało w innym kierunku niż by się zdawało. 
Lara domyśliła się, że Karel podszywa się pod Kurtisa. Karel nie próbował jej opętać. Była więziona, ale na lepszych warunkach niż Kurtis, bo pozostawała ulubienicą Karela. Razem planowali przerwanie ceremonii wybudzenia Śpiącego. 

Opublikowane tu "bonusy" zarysowują akcję nieco odmienną od tej, jaka powstała. To pierwotna wersja fabuły. 

BONUS I – Karel ujawnia się. Lara nie zostaje opętana.
- Niełatwo było to wszystko utrzymać w tajemnicy – oznajmił Karel Larze. Ta cofnęła się o krok. W jej oczach dawno już nie było zaskoczenia, pozostała tylko czysta nienawiść. – Ale byłem pewien, że się nie zorientujesz. W końcu za krótko go znasz, by dostrzec zmianę. Chciałaś dowodu, że istniejemy oddzielnie? Więc ujrzałaś nas razem. I ponawiam moją propozycję.
            Croft cofnęła się jeszcze trochę, byle jak najbliżej drzwi.
            - Wybacz, nie skorzystam – odpowiedziała grzecznie. – Ale po co zadałeś sobie tyle trudu? Nie mogłeś dalej być sobą i ponawiać tej propozycji?
            - Nie wierzyłaś w moje intencje. A Trent… Może utrudniało sprawę to, że już raz zasiałem w tobie niepokój i nie ufałaś Trentowi od tego czasu. Dlatego rozwiałem twoją wątpliwość. To ta osoba, której zaufałaś po śmierci Wernera. Także nie miałaś wątpliwości co do Winstona. Ale wiedziałem, że staruszka nie zabierasz ze sobą… a ja musiałem z tobą wszędzie jeździć.
            - Właśnie. Sanglif, Woda Oczyszczenia… To niegłupie. Ale nikt nie zdobyłby mojego zaufania, zadając się z małoletnią, a potem próbując mnie zgwałcić – dodała obojętnie.
            - Tak, straciłem trochę panowanie nad sobą, jak ujrzałem cię z Łukę. Pomyślałem, że potem nie będę miał szans…
            - Katję tylko wykorzystałeś, prawda? A potem zabiłeś.
            - To był wypadek. Po tym, jak odeszłaś… zrozumiałem, że mogę cię utracić na zawsze. Dlatego przywołałem oddział i kazałem wszystko zrobić tak, jak chciałem. On miał strzelić w twoją stronę, ja miałem zakryć cię własnym, a właściwie Kurtisa, ciałem… nie udało się.
            - Sanglif to potęga, Woda – ostateczna broń. Jestem przegrana, prawda?
            W tym momencie drzwi za nią otworzyły się, podobnie, jak i te naprzeciwko niej. Mnóstwo ludzi z bronią wpadło do pomieszczenia, nim Croft zdążyła się zorientować.
            - Przegrałaś, Laro – powiedział Karel. – Przed chwilą, gdy odmówiłaś.
            Podszedł do niej i pocałował w czoło.
            - Ostatnie życzenie? – zapytał szeptem.
            Przytaknęła.

BONUS II – Lara domyśliła się, że Kurtis to Karel, ale nie był nim przez cały czas
Pierwszą syreną alarmową była nagła decyzja Kurtisa o wyjeździe do Petersburga.
Nigdy dotąd nie wspominał o Wodzie Oczyszczenia. Skąd nagle przyszło mu do głowy, by jechać jej szukać i to nie szybkim, wygodnym, sprawdzonym środkiem transportu? Dlaczego przestało mu się zależeć na czasie?
W niepokój wprawiło ją dziwne zachowanie współpracownika w czasie podróży na prom. Ta mrukliwość, upartość, cierpliwość… Znała go zaledwie kilkanaście dni i nie miała pojęcia, czy zmienność nastrojów nie jest dla niego czymś normalnym.
 Podejrzewała, że… Kurtis nie jest Kurtisem, ale brakowało jej dowodów i motywów.
O bezczelności, chamstwie czy może niesamowicie głębokim uczuciu świadczyło jego zachowanie na balu. Po tym, jak uwiódł Katję, Lara była pewna, że to po prostu stawianie sobie kolejnych celów, których nie osiąga i dlatego, na pocieszenie, obniża poprzeczkę.
A ostatnia noc na promie, gdy zabił Katję, jakby ocuciła Croft. Czy ten Kurtis byłby w stanie to zrobić? Pomogły zeznania pokrzywdzonej dziewczyny. Hipnotyzowanie. W sumie mógłby je wykorzystać wcześniej.

BONUS III – Lara, zgodnie ze swoim ostatnim życzeniem i za zgodą Karela, odwiedza Kurtisa w jego celi, by z nim porozmawiać i przekazać mu broń. Karel każe przyprowadzić więźniów na ceremonię ożywienia Cubiculum.
Drzwi celi otworzyły się.
            - Masz gościa – oznajmił uprzejmie strażnik Kurtisowi, wprowadzając do środka Croft.
- Kurtis – wyszeptała dziewczyna, niepewnie podchodząc do niego i łapiąc go za rękę. – Przepraszam, ale za późno… Ja nie wiedziałam… wiedziałam…- Z zewnątrz dochodził rozbawiony głos strażnika, rozmawiającego z kimś. Croft wykorzystała chwilę nieuwagi i przekazała najważniejsze informacje szeptem. – Mam to, co potrzebne. Nie przegramy. Karel o tym nie wie…
Trent kiwnął głową w sposób zadziwiająco obojętny. Lara zorientowała się, dlaczego – równolegle tocząca się rozmowa ucichła i strażnik słyszał każde ich słowo.
- Karel pozwolił mi przyjść – oznajmiła.
- Wspaniałomyślny – wysyczał Kurtis. – Nie jest zazdrosny?
Lara rzuciła mu porozumiewawcze spojrzenie i znacząco kiwnęła głową w kierunku drzwi; obawiała się, że strażnik jest „cenzorem” i z pewnością nie pozwoli źle wypowiadać się o swoim dowódcy.
- Nie mamy szans – powiedziała Lara. Zdała sobie sprawę, że wciąż trzyma dłoń chłopaka, więc prędko ją puściła. Spuściła wzrok i wygrzebała z kieszeni spodni metalowy odlew dziwnego, okrągłego kształtu oraz małą buteleczkę z czerwoną zawartością. Stanęła dokładnie plecami do drzwi, wobec czego strażnik nie mógł zobaczyć, co dziewczyna trzyma w dłoniach. – Karel zabrał Sanglif – uniosła prawą rękę – tę z odlewem. – I Wodę Oczyszczenia. – podniosła lewą rękę, w której trzymała buteleczkę. – Za późno się zorientowałam. A przecież mogłam… Nie był tobą… a ja nawet nie pomyślałam, że to możesz być nie ty… Bo on rozwiał moje wątpliwości, gdy zobaczyłam was równocześnie…
- Wiem – wymamrotał Trent, patrząc na przedmioty. Zrozumiał przesłanie jej wypowiedzi: dokładnie odwrotne od tego, jaki sens miały słowa.
- Kończycie? – rozległo się od strony drzwi uprzejmy głos strażnika.
- Tak – potwierdziła Croft. – Jeszcze chwila.
Zrobiła krok w stronę chłopaka. Stała chwilkę niezdecydowana, aż wreszcie objęła go i przylgnęła do niego. On niepewnie odwzajemnił uścisk. Zadziwiające, ale dla obojgu ten bliski kontakt dodawał otuchy i żadne nie chciało go przerwać. Ale…
To tylko strategia… strategia… muszę przecież jakoś przekazać mu Sanglif i Wodę, nie wzbudzając podejrzeń strażnika, który pewnie nas obserwuje… A to był jedyny sposób, jaki przychodził mi do głowy…
- Koniec spotkania – oznajmił pilnujący celi, otwierając drzwi.
- Powodzenia – szepnęła tuż koło ucha Kurtisa i opuściła ręce, wkładając do jego kieszeni dwa przedmioty. Odsunęła się od niego.
- Zostawisz mnie tu? – zapytał cicho.
- Wystarczająco tu nabałaganiliśmy – odmruknęła. - Nie mamy wyboru – dodała głośno, muskając ustami jego policzek.
Opuściła pomieszczenie wraz ze strażnikiem.
Kurtis został sam. Opadł na łóżko i rozszyfrowywał ostatnie zdanie, co nie było łatwe, bo wciąż czuł przy sobie jej ciało… moment, o którym marzył tyle czasu, który trwał wbrew nadziejom tak krótko, a miał być może starczyć na całą wieczność.
Otrząsnął się i doprowadził do porządku.
Parę tygodni temu to ona pytała, czy ma zamiar zostawić ją w zamknięciu, a on napomknął coś o bałaganie. Teraz było odwrotnie. Ale miał pewność, że ona wróci. Tylko jak i kiedy?    
- Pan Karel wzywa wszystkich bezzwłocznie!
            Otworzono drzwi wielu, wielu cel. Na każdego więźnia przypadało dwóch strażników. Wśród prowadzonych korytarzem był Kurtis. Szedł ostatni i niespecjalnie pilnowany przez strażników. Mimo to nie próbował się wyrwać. Nie chciał tym razem liczyć na szczęście. Nie wiedział nawet, którędy mógłby uciec. Wierzył, że Lara ułożyła jakiś plan.
           
            Tymczasem Croft siedziała w innej części podziemnego więzienia, w sektorze dla kobiet. Zupełnie straciła rachubę czasu, jej cela nie miała okna, więc dziewczyna nie potrafiła określić nawet, ile czasu tu siedzi. Wiedziała, że sporo, bo zdążyli już przynieść kilka posiłków, które przyjęła z niespodziewaną wdzięcznością.
            Mimo że minęło być może kilka dni, odkąd przekazała Kurtisowi tajemną broń, była pewna, że zdecydowanie za krótko trwało to uwięzienie. Mimo tak długiego czasu, nadal nie obmyśliła planu działania. Jak twierdziła, zawsze lubiła improwizować. Niemniej miło skorzystać z jakichkolwiek informacji.
            Gdy więc otworzono drzwi jej celi i strażnik nadzwyczaj uprzejmie poinformował, że „Pan Karel prosi o przybycie”, niemal wpadła w panikę. Przekonała samą siebie, że szczęście zawsze miała i nigdy nie zawiodła się na improwizacji.




BONUS IV – Lara prosi Jitkę o przekazanie wiadomości Kurtisowi       
            - Powiedz mi, Jitko… czy macie tu więzienie?
            Dziewczyna nie dała po sobie poznać, jak zaskoczyło ją pytanie. Zresztą, czy wcześniej nie pytano jej o wiele dziwniejsze rzeczy?
            - Tak – potwierdziła.
            - Daleko?
            - Tak. Trzeba przejść biosferę, sanatorium… - wyliczała.
            -  Dobrze. Czy możesz przekazać komuś wiadomość?
            - Więźniowi?
            - Tak.
            - Mogę.
            - Nie chcę, by pan Karel się o tym dowiedział.
            - Rozumiem.
            - Zostawię list wieczorem między framugami, pod drzwiami. 

BONUS V – Lara odmawia Kurtisowi, ale panuje nad sobą
            Stała, opierając się o szafkę. Na zewnątrz było ciemno, w kuchni paliło się światło – Croft widziała swoje odbicie w szybie okna przed sobą. W nim też dostrzegła, że Kurtis powoli podchodzi. Po chwili ujrzała jego ręce nie tylko w okiennym odbiciu – oparł dłonie o blat kuchennej szafki. Stał tuż za nią, przytulony do jej pleców. Nie mogła się wyrwać, ani nawet odrzucić w tył głowy, gdy zaczął całować jej szyję. I za nic nie potrafiła zapanować nad przyspieszonym oddechem i rozszalałym tętnem.
            - Chyba w wielu kwestiach próbowałaś nas oboje oszukać – stwierdził. Czuła ciepły powiew przy swoim uchu, gdy mówił, i ta kolejna oznaka bliskości jeszcze bardziej wyprowadzała ją z równowagi. – Nie czujesz, tak? A to? Nic?
            Palcami dotknął przegubu jej ręki. Pod cienką skórą bez trudu dało się wyczuć przyśpieszony i mocny rytm.
            Powiódł ręką w górę, na wysokość łokcia, obie dłonie przeniósł na jej brzuchu. Zataczał nimi coraz szersze kręgi, wbijając się palcami w skórę. Ostrożnie podwinął bluzkę.
            - Karela nie ma – wyszeptał obok jej ucha. – Więc czego się boisz? Nie oszukam cię.
            „Nie oszukasz” pomyślała. „Ja oszukam ciebie. Nikt nie jest dla mnie wyjątkowy, byle ze mną wytrzymał. W sumie wszystko mi jedno, kto jest obok. Dlatego próbowałam uwieść Łukę, dlatego dałam się przelecieć Karelowi…”
            - Kontrolował cię cały czas, nie byłaś sobą – powiedział Kurtis. Objął ją mocno. Czuła jego głowę na swoim ramieniu.– Mnie też wszystko jedno, co będziesz o mnie myśleć. Tylko nie traktuj mnie jak śmiecia, chociaż udawaj. A ja będę udawał, że o tym nie wiem, i może uda  nam się naprawdę… że to prawdziwe…
            - Skąd to wiesz? To, o czym myślę? W ten sposób zaplanowałeś atak, gdy byłeś w celi, tak? Możesz nie podsłuchiwać moich myśli?
            - Nie słyszałbym, gdybyś nie rozmyślała tak intensywnie i głośno. Krzyczysz o tym. I wrzeszczysz, odkąd cię znam, błagając los, by zesłał ci kogoś, dla kogo nie musiałabyś się zmieniać. I od dłuższego czasu zastanawiasz się, dlaczego gdy myślisz o tej kwestii, zawsze nasuwa ci się „ten Trent”.
            - I – dodał po chwili, rozluźniając uścisk. – że źle zrobiłem, że ci to wszystko powiedziałem, bo nie możesz być z kimś, kto tak narusza twoją prywatność.
            Odsunęła od siebie jego ramiona. Wyswobodziła się, odeszła kawałek, wycofała do wyjścia, nie spuszczają z niego wzroku, choć nie odwrócił się, wpatrzony w swoje – teraz samotne - odbicie w szybie.
            - Właśnie tak – oznajmiła. – I nie wierzę, że nigdy byś nie zranił. Czasem zawsze jest źle, bez względu na wybór. Teraz też tak będzie, ale ja nam daję szansę, że będzie do zniesienia.
            Wyszła z kuchni, a Kurtis jeszcze dłuższy czas stał, przyglądając się swemu odbiciu. Aby wmówić sobie, że właśnie tego się spodziewał, teraz chociaż ma pewność, że najwyższy czas zająć się poważnym życiem przywódcy Zakonu Światła – wziął zrobione kanapki i przeszedł do jadalni. Udawanie normalności szło mu nieźle, dopóki jedzenie nie poleciało w różne strony sali, a talerz nie roztrzaskał się o ścianę. sam Trent potrafił tylko położyć przedramiona na stole, ułożyć na nich głowę i tak siedzieć cały wieczór.

Istniał także Bonus VI, lecz został wykasowany. Była to scena między Larą a Karelem, gdy on na dobre wprowadzał w jej ciało demona. No, wiecie, o co chodzi :) Ale nie mogę tak często pisać scen erotycznych, jak robię to ostatnio… to źle działa na psychikę. A wszystko przez Doriana Graya!